Rozum jest bardziej życzliwy niż serce
Wyobraź sobie że idziesz ulicą i widzisz niezbyt bogatą, porządną, młodą mamę stojącą na ulicy, z dzieckiem na wózku inwalidzkim i z chusteczkami do nosa. Wiemy, że jej się nie przelewa, bo widzimy, jak jest ubrana. Z jej ubrania też widzimy, że jest porządna i uczciwa. Wiemy, że nie zamierza żebrać, tylko sprzedaje chusteczki. Widok jej i jej dziecka ciąży nam na sercu. Nasze serce płacze i kupujemy od niej zapałki, płacąc dwa razy tyle, ile są warte. Uśmierza to ból w naszym sercu, bo spełniło ono dobry uczynek. Ale po jakimś czasie nasz rozum budzi się i zaczyna: „To dziecko było podstawione, chusteczki to taki rekwizyt. Zamiast pomóc komuś w niedoli, tylko pomogłeś nakręcić ten haniebny proceder. Powinieneś wiedzieć, że nie da się czynić dobrze w taki ekspresowy sposób.” Serce rozdaje pieniądze na ulicy. Rozum działa w Fundacji Pomocy Społecznej. Oczywiście rozdawanie drobnych na ulicy to mniejszy kłopot niż praca na rzecz Fundacji. Wolontariat jako metoda na pogłaskanie naszej próżności szybko, tanio i miło nie może się równać ze sztuczką rozdawania drobnych byle gdzie, bez roztrząsania komu i na co. Tylko który z tych dwóch sposobów powinniśmy oskarżyć o szorstkość i bezduszność? A który jest rzeczywiście życzliwy? Przedstawiam tę matkę z chorym dzieckiem jako typowy przykład konfliktu Serca z Rozumem. Wszystkie inne przypadki są takie same. Rozum jest zawsze życzliwszy niż serce. Rozum zawsze chętniej niż serce zgadza się na sporo pracy za niewielkie wynagrodzenie. Rozum zawsze robi to, co trudne i niesamolubne, a serce robi zawsze to, co łatwe i widowiskowe. Oczywiście efekty pracy rozumu są zawsze bardziej korzystne dla społeczeństwa niż efekty działalności serca.